„ To, co dajesz, […] pozostaje twoje na zawsze; to, co zachowujesz, jest na zawsze stracone!” – Éric-Emmanuel Schmitt.
W karierze florysty trzeba dawać i dawać. I w tym dawaniu nie ma końca, ponieważ to co damy – zostanie na zawsze. I kropka. To jest zaleta. Jest jeszcze wiele innych zalet. Kontakt z roślinami, które nie będą nam utrapieniem. Roślina nie płacze, nie skarży się, nie trzeba dla niej kuwety, ani nie trzeba wychodzić z nią na spacer. Wystarczy postawić ją w oknie. Jest łakoma na słońce, jak każda istota na tym świecie. Zależna od niego, oraz od procesu fotosyntezy, pachnie, oddycha. Przyciąga zapachem i kolorem inne stworzenia, ale nie dla ich zguby czy zachwytu, ale po to, aby przedłużyć swój gatunek. Aby istnieć i dawać istnienie kolejnym pokoleniom. Po to została stworzona. Jako pokarm i jako ozdoba. Tą ozdobą to raczej człowiek się szczyci. Niemniej jest to jakaś zachęta, do utrzymywania roślin i także do sprawowania zawodu florysty. Z zalet można jeszcze wymienić ciszę w pracy (przynajmniej z roślinami – one nie mówią, nie gderają), niejako aromaterapię – potrzebną aby ukoić nerwy, oraz brak stresu – co w dzisiejszym świecie jest nie lada problemem.
Wady…
„Są pewne wady, które umiejętnie użyte, błyszczą jak sama cnota.” – François de La Rochefoucauld.
I tak jest pewnie w tym zawodzie. Jego wady powinny błyszczeć jak sama cnota, ale przecież nic nie jest to całkiem białe i całkiem czarne. Dlatego do wad w zawodzie florysty należy zaliczyć przede wszystkim kontakt z człowiekiem. Roślina się nie poskarży, człowiek i owszem. Prawdziwy florysta nie znajdzie innych wad, ponieważ świat roślin ich nie dostarcza. Jeśli nawet jakaś róża mu zwiędnie, to przecież nie jej wina, a opiekuna. Każdy florysta dobrze wie, ile potrafi żyć róża bez wody, i co trzeba zrobić, a by to życie przedłużyć. Dlatego to nie roślina, a człowiek – niejako klient – może dostarczyć mu powodu do zmartwień. Może być wadą tego zawodu, ponieważ – jak to mówią – jeszcze się taki nie urodził, aby wszystkim dogodził. Klient przychodzący do zakładu florysty (czyli kwiaciarni) wymaga czasem rzeczy niemożliwych. Nawet jak doświadczony florysta zaspokoi żądania klienta, ten może znaleźć inne problemy. I tutaj tkwi problem. Ponieważ konfliktowi ludzie zawsze się znajdą na swoim miejscu – posterunku. Gdyby spojrzeć na to z innej strony, to przecież nie wina florysty, równie dobrze taki człowiek może uprzykrzać życie np. sprzedawcom w supermarketach, czy recepcjonistkom w hotelach. No, ale florysta jest wystawiony na tzw. :”pierwszy ogień”. Kwiaciarnie istnieją zawsze w pobliży hoteli, czy supermarketów. To jedyna na wada tego zawodu. Można jeszcze dołączyć niemożność zdobycia bardzo rzadkiego rodzaju storczyka, ale to raczej nie wada, a nieumiejętność.
Możliwości zawodu florysty.
“Jedyny sposób, by odkryć granice możliwości, to przekroczyć je i sięgnąć po niemożliwe.” – Arthur Charles Clarke.
W pełni świadomie można stwierdzić, że możliwości florysty, to granice, które można przekroczyć i zuchwale sięgnąć po niemożliwe. Dlaczego? Bo florysta – to poeta świata roślin. Dba o nie, dostrzega moc ich piękna i nie zawaha się jej użyć. Dlatego może przekroczyć granice możliwości swojego zawodu bardzo szybko i efektownie. Któż inny jak on może dotrzeć do profana znajdującego się w jego kwiaciarni? Któż inny jak on może zaszokować w/w profana swoim talentem, przedstawiając mu zestaw roślin o zniewalającym wyglądzie i zapachu? A i uśmiech na twarzy tego profana może skutkować wszelkim dobrem materialnym, skierowanym do kasy florysty. Należna zapłata za działalność twórczą. Nikt inny nie mógłby tak ułożyć i dobrać roślin, jak profesjonalista z najbliższej kwiaciarni. Nikt inny nie mógłby wyzwolić uśmiechu zachwytu na twarzy klienta, jak właśnie ten profesjonalista. Czegóż chcieć więcej? Chyba tylko grzecznej obsługi i pięknego uśmiechu, oraz oczywiście profitów finansowych. I to są właśnie te możliwości dobrego florysty.
Zawód florystki opracował serwis, na którym poznasz również historię Dnia Kobiet 8 marca oraz inne ciekawe święta.